30.08.2010

Ftor

Po dluzszej przerwie wracam do pisania tego bloga. Podroze ksztalca wiec mam nowe tematy do opisywania. Wczoraj na przyklad przejezdzalam obok nomadow. Oni uciekaja z pustyniu i ze swoim dobytkiem (namioty, dromadery i wszystko co posiadaja) i instaluja sie na terenach gdzie nie jest tak cieplo jak na pustyni. Tak wiec nowi nomadzi zainstalowali sie 60 km od Marakeszu i tam sobie przeczekaja az temperatury spadna. A maja z czego bo np wczoraj bylo 47 stopni i nic nie dalo sie robic. Nomadzi to wolni ludzie. Przemieszczaja sie wraz z pogoda. Kilka razy juz usilowano osiedlic rodziny nomadow ale oni wariuja w zamknietych domach wiec plan odszedl w niepamiec.
Koniec na temat nomadow. Do teraz sobie nie moge wybaczyc ze nie maialam aparatu zeby zrobic zdjecie tej wolnosci. Moze w nastepnym zyciu bede namadem:)
Jest Ramadan i chce opisac jak wyglada taki typowy posilek. Ftor czyli sniadanie to pierwszy posilek po zachodzie slonca.
Ulice pustoszeja o godzinie 19.20 i wszyscy zasiadaj do stolu. Pierwsza czynnosc to uzupelnienie organizmu w wode. Pozniej pozywna zupa harira, ciasteczka szabakija, jajko na twardo, mleko z odrobinka wody z kwiatu pomaranczy, daktyle. Na poczatku powiedzialam ze w zyciu nie zjem slodkich ciastek ze slona zupa ale warto bylo sprobowac bo polaczenie hariry z szabakija jest wyjatkowe.
Po takiej pozywnej porcji czas na smakolyki czyli marokanskie nalesniki: baghrir i rajf oczywiscie serwowane z miodem. Na tym nie koniec bo wiekszosc rodzin po godzinie zjada pelny obiad. I tak cala noc cos jedza. Marakesz noca jest pelny. Kafejki zaplenione rodzinami. Wszyscy spaceruja, jedza i ciesza sie swiezym powietrzem. Do wczesnych godzin rannych cos sie dzieje. Jedni jeszcze ok piatej rano cos przekasza inni klada sie spac i juz czekaja na zachod slonca. W tym roku Ramadan jest dosc ciezki do zniesienia. Mowia, ze nie ma problemu z jedzenie w te upaly ale wody bardzo brakuje. Ci co pracuja wpadaja w wir pracy i zapominaja o bozym swiecie, inni przesypaiaja caly dzien i tak okragly miesiac post, wyzerka, post, wyzerka itd. Za poprawne przetrwanie ramadanu mamy zapewniony spokoj w raju:)

10.08.2010

Ostatnie dni przed Ramadanem

Ramadan zbliza sie wielkimi krokami. Czas juz zmieniono, tzn. z letniego na zimowy (zeby dnie byly krotsze)i teraz z Marokiem mamy dwie godziny roznicy. Pozywne ciastka do zupy sie robia, zapas jajek juz jest - reszte bedzie sie na biezaco dokupywac. Jedynie alkohol dla marokanczykow bedzie zakazany i jedynie w tym okresie nie beda mogli zakupic go w sklepie monopolowym ( tez takie sa).
Ramadan to najlpeszy okres dla sklepow spozywczych i nie tylko. Podobno 50% utagru rocznego wypada w czasie Ramadanu. Prawda jest taka ze wszyscy cale dnie spedzaja w centrum handlowym i z pustym zoladkiem robia zakupy jedzeniowe. Kosze sa pelne.
Wiele postanowien jest w tym tygodniu podejmowanych - panie sie chca odchudzac, panowie mowia ze beda biegac a prawda jest taka ze wiekszosc marokanczykow w czasie Ramadanu tyje. Niby nonsens bo jak tu przytyc skoro jest scisly post. No tak ale jeszcze do dyspozycji pozostaja noce. Marokanczycy szaleje z jedzeniem w nocy i odbijaja sobie za caly dzien. Jedza, jedza i jedza az do bialego rana. Niektorzy biora wolne w pracy zeby w ciagu dnia odsypiac, przesypiac.
Jeszcze nikt sie nie denerwuje ale zbliza sie wielki tydzien ogolnego stresu. Pierwszy tydzien ramadanu to nic jak tylko klotnie. Przyzwyczajenie sie do ramadanu czyli zmiany rutyny zajmuje od 5 do 6 dni.
Wole w tym pierwszym tygodniu nie przebywac w Maroku.