22.07.2010

Torun i troche o Ramadanie

Caly ten blog ma byc o zyciu w Marakeszu ale coz mam zrobic jak obecnie jezdze po Polsce i zachwycam sie lasami, ryneczkami i jeziorkami. Upal ciagle mnie nie opuszcza.
Odwiedzilqm Torun, ktory mnie zachwycil. Cudne miasto i wszyscy usmiechnieci. W parkach hydranty odkrecone - chwala wodociaga za to:) Prysznic w ciagu dnia nie glupia sprawa.
Wiesci z Marakeszu sa takie ze tam tez upaly i zycie plynie swoim wolnym tempem. Ludzie przygotuwywuja sie do Ramadanu, ktory rozpocznie sie juz w polowie sierpnia. Jakos mnie to cieszy ze nie bedzie mnie na poczatku w Maroku bo atmosfera jest dosc napieta. Pierwsze piec dni ramadanu jest jedna wielka nerwowka. Bez jedzenia, picia i wszelkich uzywek od switu do nocy trzeba jakos przetrwac - a upaly tego roku dadza popalic. Palacze sa nerwowi, taksowkarze - lepiej z nimi nie zaczynac i nie prosic o dowoz pod jakis adres, ktory im nie odpowiada.
Ludzie maja okropny oddech przez to postowanie i cale Maroko jest poddenerwowane. Po pieciu dniach juz wszyscy do tego stanu sie przyzwyczajaja i jakos da sie przetrwac do konca ramadanu.
Dla turystow jest to dosc dziwny okres bo niektore restauracje sa pozamykane, kluby tez serwuja alkohol tylko obcokrajowca. Palic mozna ale lepiej robic to z dala od zdenerwowanych marokanczykow. Nie powinno sie oczekiwac takiego samego serwisu jak w innym okresie. No coz, jest to specyficzny miesiac dla muzulmanow i trzeba to uszanowac.
A Torun? Na pewno tu wroce bo warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz