5.09.2011

Powrot

Po dlugiej przerwie, wrocilam ☺ W tym roku nie zaliczylam Ramadanu w Maroku. Udalo mi sie przyjechac na swieto zamkniecia Ramadanu AID EL FITR, na najsmaczniejszy, tradycyjny Herbal ( zboze moczone przez cala noc, gotowane na wolnym ogniu, zalane mlekiem ) oblany miodem z wlasnej pasieki - tradycyjne sniadanie - jako pierwszy posilek dnia po dlugim poscie. Udalo sie zjesc kilka ciasteczek , kurczaka, wolowine na slodko, mnostwo salatek , owocow . Tak to wyglada. Panowie w tradycyjnych bialych strojach przechadzali sie ulicami. Dzien wolny od pracy wiec Maroko przywitalo mnie ogolnym lenistwem.
Musze jednak wspomniec jak wygladala moja podroz do Maroka. Z Polski jechalam samochodem. Tak, tak daleko ale czasami warto sie tak przejechac zeby zrozumiec, ze Maroko to nie taki trzeci swiat jak sie wszystkim wydaje. Jazda przez Niemcy – tragiczna – drogi w wiecznym remoncie, przewezenia i serwis niesympatyczny. Na kazdej stacji szukalam kogos usmiechnietego ale niestety nie udalo sie znalezc. Francja jak zawsze przywitala mnie wiecznymi przerwami na lunch. W miastach nie da sie nic zjesc oprocz MC Donalda, ktorego nie znosze w pewnych porach dnia. Na stacjach jedzenie okropne wiec nie ma sie co wysilac. Benzyna droga.
W Hiszpani bylam krotko zeby znalezc czas na dluzsza analize. W Barcelonie wsiadlam na prom ktory plyna z Wloch.



 
 
Grandi Navi. Niech wszyscy dobrze zapamietaja ta nazwe i niech nigdy nie korzystaja z ich uslug. Na internecie wszystko pieknie wygladalo ale w rzeczywistosci okazalo sie klapa. Organizacja wjazdu na prom w porzadku. Obsluga widac ze wyzyskiwana, wiekszosc filipinczykow. Jedzenie – az strach sie bac. Okropne, niezjadliwe i na dodatek drogie. Czas serwowania posilokow dosc krotki i nic po za tym. Plac zabaw dla dzieci zamkniety, salon gier – nieczynny, basen, sauna, fitness, kino, bar tak samo staly puste za zamknietymi drzwiami. Porazka jedna wielka. W Maroku wloska obsuga promu odmowila posluszenstwa i ludzie sami musieli sie zorganizowac zeby samochody wywiezc na lad. Pierwszy raz cofalam zeby wyjechac z promu. Kiedys to bylo lepiej zorganizowane. No coz. Na szczescie sprawna obsluga celna i szybki wyjazd z Tanger z najnowszego i najwiekszego portu Afryki uspokoila moje poszarpane nerwy cala ta podroza. Pierwsza stacja benzynowa az do teraz nasuwa usmiech na moje usta. Benzyna tania ! Obsluga usmiechnieta, gadatliwa a jedzenie pyszne ! Toalety czysciutkie i wszyscy jakos dziwnie zadowoleni ☺ a przeciez dla wielu to trzeci swiat.
Autostrada, ktora zaczyna sie juz w samym porcie dojechalam do Marakeszu. Bezpiecznie, bez przewezen, robot drogowych. Marakesz w nocy przywital mnie tlumami na ulicach, pelnymi kafejkami, swiatlami i przyjemna temperatura.
Az milo sie robi na sama mysl. Kazdemu zycze takiego milego powrotu do domu.
Od teraz bede pisac czesciej i obiecuje przekazac nowosci, ploteczki i informacje z czerwonego miasta.

5 komentarzy:

  1. Moniko, super, że znów nadajesz, jak ja Ci zazdroszczę tego Maroka ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę zasmucił mnie Twój blog bo tak jakbym słyszał samego siebie - mam nieodparte uczucie, że Europa schodzi na psy ( przepraszam te sympatyczne zwierzątka) -może jestem bezczelny, bo nie byłem przecież nigdzie, ale jakoś tak
    czytam te wiadomości, przeraża mnie ta wizja przyszłej Europy, bez swojej wyraźnej tożsamości, nijakiej kulturowo, szczycącej się demokracją, która dobija ducha Europy i to wszystko to co powodowało, że ta Europa powstała w aktualnym stanie i była magnesem dla Świata tak kulturowo jak i ekonomicznie. Opowiadają ludzie różne rzeczy ale Twoje spostrzeżenia w dużej mierze potwierdzają się. pozdrawiam więc "trzeci świat"

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile trwa przeprawa promowa?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta z Barcelony dwa dni i jedna noc. Tzn o 10 rano jest odprawa i na nastepny dzien ( jesli nie ma opoznienia) na 17 sie juz jest w Tanger. Jeslt wiele promow do Tanger lub Ceuty z roznych krajow: Wlochy, Francja, Hiszpania...

    OdpowiedzUsuń