Zycie na Farmie przebiega naturalnym rytmem. Po powrocie do domu zastalam dwa dodatkowe koty, jednego psa przyblede i nic mi nie pozostalo jak zaopiekowac sie cala ta czeladka.
Dzielna Roquette - Labradorka ktora chetnie przygarnia wszelkie zwierzaki.
Bialka - pieszczotka.
Razlina - karmicielka.
Prima - bo pierwsza z miotu ale dziki i systematycznie podbiera jedzenie psom i je po prostu denerwuje.
Przybleda Piczu - ciagle podnosi lapke jak sie go wola. Slodki ale jak tak wiecej przybled bede miec to chyba jakies stowarzyszenie przyjaciol zwierzato otworze i bede datki na karme zbierac :)
Osiolek spokojnie znosi jak koty po nim sie wspinaja. Psy na przemian z kotami robia wyscigi, lapia jaszczurki i przeganiaja dziki. Tak, tak przez farme przechadzaja sie stada dzikow. Najwieksza rodzice spotkalam na porannym spacerze. 8 osobnikow. Nie powiem, ze sie przestraszylam ale na szczecie psy przegonily troche stadko bo troche to niebezpieczne. Niby fajnie, ze dziki sie swobodnie przechadzaja ale problem w tym, ze ryja wszedzie i systemy nawadniajace systematycznie niszcza. Teraz po lecie i bez deszczow ziemia jest wysuszona niewiarygodnie. Ale taki klimat.
Cytryny sie zielenia na drzewach ale jeszcze potrzeba dwoch miesiecy zeby byly dobre. Oliwki maja juz duze owoce ale dopiero w listopadzie bedziemy je zbierac. Teraz jest sezona na winogrona ale jeszcze moje winogrona owocow nie daly. Musze byc cierpliwa. Winogrona przywoze z innej farmy i nie powiem ale sa przepyszne.
To tyle wiadomosci z zycia na farmie.
W Marakeszu turystow wiele. Po Ramadamie wielu Marokanczykow dopiero teraz wyruszylo na wakacje. Szkoly sie zaczely. Dzieci z plecakami paraduja po ulicach.
Obecnie zawod szofera jest w modzie i wiele rodzin sie organizuje zeby wynajac takowego pana, ktory bedzie wozic dzieci z i do przedszkola/szkoly. Jest wiec co robic :)
W ostatnich dniach byly silne wiatry, ktore z sahary przywialy piasek. Troche poskrzypialo w zebach i teraz czekamy az sluzby miejskie troche posprzataja ten balagan. Nie kwapia sie jak na razie - moze czekaja na kolejne wiatry ( bo sezon nastal) czyli zawieje i zamiecie :)
Duzo nowych restauracji powstalo i po powrocie odczuwam, ze Marakesz sie troche wyciszyl. No moze blednie to rozumie bo przyjezdzam sobie do miasta wyciszona z farmy i jakos wszystko tak przemija a ja bez stresow ( czego kazdemu zycze) pracuje sobie i wiem ze w zaciszu, pieszczotach wszystkich zwierzakow zasiade sobie w cieniu oliwek po poludniu na farmie.
Ale masz szczęście! Ja od dwudziestu lat marzę o jakimś. choćby najskromniejszym psie-zdechlaku a mój drogi małżonek się sprzeciwia. A jeśli one się już tak u Ciebie na dobre zadomowia (a zadomowia sie na pewno, będą wdzięczne i kochane) to co się stanie, jeśli będziesz musiała wyruszyć w podroż? Cz masz kogoś, kto będzie mógł się nimi zaopiekować, czy tez one tak po prostu będą radzić sobie same?
OdpowiedzUsuńCo do wyjazdow to jestem spokojna bo mam pelna obstawe do opieki - w koncu troche odpowiedzialna jestem ;)
OdpowiedzUsuńZwierzaki dodaja zycia i dodatkowo obszczekaja kogo trzeba. Jak na dzien dzisiejszy to wielkich podrozy nie planuje choc po glowie chodzi mi Wietnam :)
jeju gdy ty przygarniasz kolejne stworzonka, ja szukam dla moich domów do adopcji :-/ i strasznie mi smutno, że się z nimi muszę rozstawać.... ale wybieram dobre miejsca dla nich i od dwóch dni nie ma już z nami naszej kotki Fridy i pieska Elfi (owczarki) została nam jeszcze Nefrunia - rothwailerka - mam nadzieję, że się ktoś skusi bo to cudny piesek... ściskamy Ciebie serdecznie
OdpowiedzUsuńLudzie dobrzy zawsze sie znajda i zycze powodzenia i duzo milosci dla waszych zwierzakow. Usciski dla was i do szybkiego :)
OdpowiedzUsuń