10.10.2011

Mecz

Maroko - Tanzania mecz kwalifikacyjny CUP D'AFRIQUE. Wynik zadawalajacy 3-1. Maroko przechodzi dalej, a co za tym idzie: wielka impreza az do rana.
Gra zespolowa, odczuwalo sie rodzinna ( pozytywna) energie wsrod zawodnikow. Trybuny stadionu w Marakeszu zapelnione: dzieci, kobiety i reszta fanow plci meskiej kibicowalo swojej druzynie. Wiekszosc w kolorach Maroka - czerwono- zieloni. Druzyna zas reprezentowala sie w obcislych podkoszulkach w kolorze bialym i w czerwonych (troche za dlugich) spodenkach. Az sie na usta rzucalo: DALEJ BIALO-CZERWONI :)
Ruch drogowy w Marakeszu w czasie meczu w ogole nie istnial. Kafejki pelne. Telebimy i wszelkiego rodzaju i rozmiaru telewizory porozstawiane gdzie sie tylko da. Na szczescie przekazazly dobre wiesci bo inaczej to pewnie by sie zamieszkami skonczylo. Uff
Juz od piatku sprzedawano na drogach, skrzyzowaniach wszelkiego rodzaju gadzety (flagi, czapki, podkoszulki itp).
Nareszcie Maroko ( Lwy Afryki) przeszli kwalifikacje ( po wielu nieudanych latach) z nowym belgijskim trenerem.
Oj bedzie sie dzialo w czasie finalow.
Mecz transmitowany byl przez pierwszy program telewizji publicznej i jak dla mnie wesolo sie sluchalo komentarzy po arabsku ( na codzien wszyscy mowia po marokansku a to troche sie rozni od klasycznego arabskiego).
Jak komentator podnosil glos to nie wiedzialam czy sie zlosci czy cieszy.
Ostry jezyk i jeszcze tempo komentowania super szybkie.
Ile z tego zrozumialam? Bogu dzieki ze byla wizja :)
Vive le Maroc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz