20.02.2012

Podróże obowiązkowe

Czasami trzeba wyjechać z miejsca X do odległego o 600km miejsca Y, żeby wejść, wyjść i załatwić jedną pieczątkę. No tak to już jest, ale nie oznacza to, że nie można wtedy skorzystac z pięknych widoków i mimo pośpiechu (bo czasu zawsze jest za mało) nacieszyć się czymś innym od codziennych rytuałów.
Tak wiec wyjechalam z Marrakeszu do odległej o 630 km Ceuty. Trasa szybka bo 510 km autostrady na której- o dziwo- większość jedzie przepisowo 120km/h. Chłopcy radarowcy są wszędzie, więc nie ma po co płacić 400 dh mandatu.
Bezpieczeństwo na tej trasie biegnącej przez Settat, Casablance, Rabat, Kenitre i prawie dojeżdżająca do Tangeru jest ok. Czasami przytrafi się kura ciekawa przygód przebiegająca przez autostradę, czasami można zobaczyć całą rodzinę siedzącą i liczącą auta tak dla zabawy, innym razem sąsiad z domu po lewej chce akuratnie teraz powiedzieć
Dzien dobry
sąsiadowi po prawej stronie drogi pędzących samochodów. No tak to już jest czasami. Ale!!!!! bez dziur i robót drogowych !!!!! Droga, mogłabym powiedzieć - idealna.
Oczywiście najciekawiej się robi gdy zjeżdża się z autostrady. Widoki cudowne, zielono i spokojnie. I tutaj pozwole sobie na sesję zdjęciową, bo akurat nie ja prowadzilam:)






Widoki widokami ale coś na przekąskę trzeba zakupić. Wybór może nie jest zbyt wielki ale za to jakość - palce lizać!!! Truskaweczki rozpływają się w ustach, pomarańcze słodkie i soczyste. Ziemniaki zakupiłam ot tak sobie, bo bez chemii, wiec mam teraz 10 kg na placki ziemniaczane:)



Przybliżając się do morza wiatraki dominują na horyzoncie.

Dla tych, którzy zapomnieli ładowarki do telefonu lub gdy kredyt się skończył itp nieprzyjemne doświadczenia związane z brakiem komunikacji nie musza się martwic! Na trasie wśród łąk pełnych rumianku, krów i baranów żujących ten rumianek znajdzie się miejsce gdzie można połączyć się ze światem:


Nie można zapomnieć o odwiedzeniu na tej trasie(przynajmniej jednego) rezerwatu przyrody. Zatrzymałam się w rezerwacie flamingów, ale niestety za późno się tam pokazałam i nie zdarzyłam na ostatni kurs tramwaju wodnego i ani jednego flaminga nie zobaczyłam.

A teraz dla tych o mocnych nerwach:) Jeść, czasami trzeba, prawda?
Oto etapy zamawiania mojej potrawy:
Etap 1 - wybór

Etap 2 - segregacja, która część odpowiada

Etap 3 - zważenie produktu gotowego do dalszej przeróbki

Etap 4 - przygotowanie do grillowania

Etap 5 - już na ogniu!

Efekt końcowy zachowam dla siebie bo dlaczego miałabym pozwolić komuś patrzeć w mój talerz?:)
Jedno powiem: świeże mięso, zbadane przez weterynarza o czym świadczą liczne pieczątki, smakuje wyśmienicie - bez knnorów, sztucznych przypraw i temu podobnych świństw - tylko trochę soli i już!

Taka oto była moja podroż po jedną pieczątkę!

11 komentarzy:

  1. Ależ piękne te pola i kwiatki... a truskawki takie soczyste, że nic tylko zrobić z twarożkiem :) Pani wie, o czym mówię, prawda ? :)
    Poza tym jakoś tak stoją w tych pudełkach jakby były przyklejone :)
    Oczyma wyobraźni widziałem te flamingi stojące na jednej nodze...a może to były bociany - bo pogoda jak na wiosnę, zielono i pięknie.
    A na hakach to wiszą "blondynki" ??? ;0

    OdpowiedzUsuń
  2. super zdjęcia.. ale nie do końca tak sobie człowiek wyobraża Maroko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia szczególnie pola rumianku chyba takich obrazków z Maroka nikt się nie spodziewał. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maroko moze zaskoczyc, to prawda! Ciesze sie, ze sie wam spodobalo. Truskawki slodkie i najlepsze z perly:) Przyklejone nie sa bo zakupilam sobie taki maly kartonik i teraz truskawkowo w domu jest. Blondynki/blondyni smaczni:))))))
    Rumianek pachnacy, ze az milo ale zalowalam ze nie moglam sie w nim polozyc bo pszczolki odwalaly kawal dobrej roboty:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło zobaczyć, że w innych częściach świata mają słońce, piękną pogodę i pachnący rumianek. U nas wietrznie, śniegowo-deszczowo i ogólnie pochmurnie. Cóż, polska zima!
    Mięsko zdecydowanie nie ale te truskawki!!!! Aż ślinka cieknie! A krajobraz sielski- anielski :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rowniez pozdrawiam.
    Musze sie przyznac, ze mnie ten zielony krajobraz tez wzrusza. W Marrakeszu jest pieknie ale brakuje mi lasow i swiezej zieleni i dlatego kiedy moge wyjezdzam i wchlaniam te sielskie krajobrazy! Zime lubie ale na nartach lub w Polsce:) jak przyjezdzam. Wtedy lubie zakladac czapki, szaliki i otulac sie w cieple rzeczy. W Marrakeszu to glupio wyglada choc czasami wypadaloby sie otulic w cieple szale i zalozyc czape na glowe. Ok tylko do godz 9 rano bo pozniej slonce wychodzi i juz sie robi cieplo.
    Wysylam wszystkim spragnionym slonca troche marokanskiego sloneczka!
    Milego dnia dla wszystkich!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. no proszę... jedna pieczątka, ale tyle atrakcji po drodze :) Zazdroszczę truskaweczek i łąk rumiankowych... u nas ledwo krokusy zaczęły wychodzić

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne zdjęcia, odrazu pojawia się uśmiech na twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej Moniko, wpadlam na Twoj blog przypadkowo (o ile ktos wierzy w przypadki!) i nie moglam sie oderwac. Sama mieszkam w Dublinie a w sobote lece z moim przyjacielem na tydzien do Marakeszu (bedziemy tam od 3 do 10 marca). Strasznie sie oboje cieszymy na te podroz i milo bylo poczytac i poogladac jak tam jest "nieturystycznie". Pozdrawiam cieplo! Magda L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawcie sie dobrze i korzystajcie na calego z urokow Marrakeszu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Witam!
    Zdradzisz, GDZIE jest ten rezerwat flamingow? Jakies ceny np. i o ktorej jest ten "ostatni kurs"?

    OdpowiedzUsuń